Wszyscy wiemy, co jest najważniejszym tematem ostatnich miesięcy. To co dzieje się w
Ukrainie, jest tak okrutne i złe, że nie da się (i nie powinno się!) żyć obok tego normalnie. I dla nas
jest to okazja, żeby skonfrontować swoją wiarę z rzeczywistością – doświadczyć, czy przypadkiem
w swoim codziennym komforcie nie straciliśmy kontaktu z ludzkim dramatem.
Wszyscy pragniemy, żeby ten koszmar (cierpienie milionów, które straciły dach nad głową,
bliskich, doświadczają przemocy i nienawiści) za granicą się skończył. Chcemy też działać, kiedy
widzimy, że świat staje na głowie. Chcemy działać ze wszystkich sił. W takich sytuacjach często
pojawia się w nas gniew. Jest on reakcją na atak z zewnątrz, ale też powstaje, żeby przeciwdziałać
temu, co uważamy za złe obok nas. Człowiek w gniewie potrafi dokonywać rzeczy nadludzkich.
Organizm przygotowuje się do walki, zwiększa się refleks i siła mięśni. Z jednej strony gniew może
sprawić, że wkręcimy się w spiralę nienawiści, przynosząc destrukcję dla otoczenia/relacji/innych
ludzi, z drugiej strony może dać siłę do wykorzenienia zła, którego normalnie wydawałoby się nas
przerastać.
Ludzie Kościoła często myślą, że gniew jest równoważny grzechowi i muszą się go wyzbyć.
Znamy list Jakuba, gdzie słyszymy, że każdy ma być „nieskory do gniewu, gniew bowiem męża nie
czyni sprawiedliwości Bożej” (Jk 1, 19c.20), albo czytamy w Efezjan 4, 31, że „wszelki gniew […]
niech będzie usunięty spośród was wraz z wszelką zapalczywością”. Ale nie jest to pełny ani prosty
obraz. Z drugiej strony mamy przykład Jezusa, który splótł sobie bicz i przegnał ludzi ze świątyni.
Mamy Jezusa, który, widząc jak daleko faryzeusze zbłądzili, „rozgniewał się i zasmucił”. W Starym
Testamencie często znajdziemy też frazę „I zapłonął gniew Pana”, albo „dzień gniewu”. Co Jakub
powiedziałby do Jezusa (prawdopodobnie swego brata lub kuzyna)? Jakie jest biblijne stanowisko
na temat gniewu? Szybkie spojrzenie na fragment z Jakuba i widzimy, że obok „nieskory do
gniewu”, jest też „nieskory do mówienia” (prawdopodobnie chodzi o nauczanie). W oczywisty
sposób Jakub nie chciał wyplenić nauczycieli z Kościoła. Możemy zatem spodziewać się, że
„nieskory do gniewu” nie oznacza zupełnego braku, a wręcz jest dopuszczeniem pewnej jego ilości.
Jakiej? Na to odpowiada werset 20, pokazując, że musimy uważać, bo gniew męża (ανδρος –
należący do męża) nie przyczyni się do tego, co Pan chce. Innymi słowy, jeżeli będziemy się
kierować ludzkimi motywami, to gniew tylko sprowadzi nas na manowce. Jednak, gdy mamy
pewność, że działamy zgodnie z Bożą wolą, to ten werset nie zabrania nam się gniewać. Proszę
zauważyć, że dokładnie tak samo jest z nauczaniem.
W liście do Efezjan można zobaczyć kontekst całego rozdziału, który mówi o życiu wewnątrz
wspólnoty. Ma to sens, jeżeli zobaczymy Kościół jako namiastkę Królestwa Bożego na Ziemi –
ludzie są już w trakcie upodabniania się do Jezusa, dlatego można każdy spór i każdy błąd
rozwiązać polubownie – szukając zrozumienia, opierając się na Piśmie Świętym. We wspólnocie
mogą panować doskonalsze zasady.
W Mk 3, 1-6 czytamy, że Jezus też czuł gniew. To chory system, który przedkładał
wykonywanie przepisów nad dobro człowieka Go wzburzył. Bodaj najważniejszym zadaniem
Jezusa na ziemi, poza ofiarowaniem siebie, było napiętnowanie wypaczonej nauki. Sam jeden Jezus
przez cały okres działalności przeciwstawiał się utartym zwyczajom i autorytetowi ówczesnych
nauczycieli.
Tuż obok gniewu Jezus poczuł smutek. To bardzo paradoksalne połączenie gwałtowności z
refleksyjnością jest dobrą reakcją na zło. Nie można nie cierpieć i nie można nie działać. Działanie
bez cierpienia byłoby obarczone ryzykiem zgubienia sensu walki i skończyłoby się wspomnianym
wkręceniem się w spiralę gniewu. Cierpienie bez działania nikomu nie pomoże i prowadzi do
depresji. Gniew, który się budzi w Twoim sercu to nie powód do wstydu lub obwiniania siebie, ale
zastrzyk energii, który pozwoli Ci się przeciwstawić temu, co jest złe.
Wypada też rozwinąć, kiedy gniew prowadzi do złego. Otóż gniew działa jak benzyna w
silniku. Kontrolowana i skierowana do środka daje serię skoordynowanych wybuchów, rozpędzając
samochód. Rozlana na zewnątrz powoduje pożar. Gniew to siła napędzająca nas do działania, ale
nie powinno być to źródło osądu. Do rozróżnienia dobrego i złego służy nam sumienie, a sędzią nad
złem zawsze był i będzie Bóg. „Najmilsi! Nie mścijcie się sami, ale pozostawcie to gniewowi
Bożemu, albowiem napisano: Pomsta do mnie należy, Ja odpłacę, mówi Pan.” (Rz 20, 19). Piękny
przykład dają Ukraińcy, którzy leczą jeńców wojennych we własnych szpitalach. Nie ma zemsty,
lecz: „Jeśli tedy łaknie nieprzyjaciel twój, nakarm go; jeśli pragnie, napój go; bo czyniąc to, węgle
rozżarzone zgarniesz na jego głowę.” (Rz 12, 20). Cel gniewu streszcza się w następnym wersecie –
„Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj!”.
Wojna jest pełna gniewu. Widzimy go, gdy rosyjscy żołnierze bezsensownie niszczą miasta.
Widzimy go w oczach ukraińskich obrońców, którzy walczą aż do śmierci, chroniąc bliskich i
Europę przed zakusami dyktatora. A przecież Jezus nazwał kładzenie swojego życia za braci
miłością i to największą!
Nie jestem specem od demonologii, ale pewnie zgodzimy się, że jeśli Szatan działa aktywnie na
Ziemi, to chciałby coś ugrać na obecnej wojnie. Co jest jego celem? Na pewno oddalenie człowieka
od Boga, na którego obraz został stworzony – tak działa już od ogrodu Eden. Postawcie się w jego
roli. Co nas poróżni najbardziej? Czy walka w słusznej sprawie oddala od Tego, który wyrzucił
przekupniów ze świątyni i przez trzy lata wiódł spory z fałszywymi nauczycielami? Czy śmierć
oddala od Ukrzyżowanego? Czy nienawiść do drugiego człowieka oddali nas od Tego, który na
krzyżu wstawiał się do Boga za swoimi oprawcami?
Do refleksji po tym tekście polecam wiersz Nathanela Tenenbauma „Modlitwa o wschodzie
słońca” w wykonania Jacka Wójcickiego
https://www.youtube.com/watch?v=FvDdVKseBCQ
Jan Kwiecień